Tak się teraz zastanawiam co robić? Magister w kieszeni, ale mnie nadal, pomimo tych naprawdę ciężkich pięciu lat, ciągnie do wiedzy? Studia doktoranckie? Zdecydowanie nie, przynajmniej nie teraz ( czyt. jak nie teraz to już pewnie nigdy). Hm? Może studia podyplomowe? W sumie dlaczego nie, to tylko dwa, trzy semestry- jeszcze jakoś pociągnę ten wózek z wiedzą.
Przeglądając oferty wyższych uczelni parę razy natknęłam się na studia podyplomowe online oraz dopisek e-learning. E-learning wydał mi się interesującą opcją. To forma nauczania oraz uczenia się według mnie ani gorsza, ani lepsza od innych. Formę to wykorzystuje się zresztą nie tylko do nauczania akademickiego, ale również do szkoleń korporacyjnych. Definicja e-learningu jest zatem dosyć szeroka.
O systemie nauki zdalnej przez Internet mówi się coraz częściej. Wielu uważa, że właśnie w tym kierunku pójdzie edukacja. Myślę, że są ku temu naprawdę mocne podstawy. W końcu technologia non stop się rozwija, a ludzie coraz chętniej decydują się na elearning. Ba, nawet większość z nas korzysta z e-learningu. Ilu z nas posiada np. iPod czy odtwarzacz CD w samochodzie? Tak, to także są narzędzia do zdalnego nauczania. Co prawda istnieje stereotyp, że e-learning to zapoznawanie się z edukacyjnymi treściami za pomocą Internetu. Moim jednak zdaniem takie definiowanie e-learningu powoduje, że jego perspektywy oraz zastosowanie ulegają ograniczeniu. Bez spornie bowiem widoczna jest potrzeba stosowania innowacyjnych form nauczania, które opierać się będą na technologiach nowoczesnych.
Wracając do ofert uczelni to najczęściej proponują one metodę zwaną blended-learning. Jest to połączenie zajęć tradycyjnych z e-coachingu. Jest to kurs online z tutorem ( tutor udziela wskazówek uczącym się oraz jest z nimi w wirtualnym kontakcie) oraz pojawianie się od czasu do czasu na uczelni ( nieraz tylko na końcowych egzaminach).
Być może się zdecyduje, bowiem za pomocą e-learningu można zdobyć prawie każdy dyplom.