Zaskakującego odkrycia dokonali dziennikarze gazeta.pl. W sklepie New Yorker w rzeszowskiej Galerii Graffica, tuż nad przymierzalnią znaleźli? kamery. Sprawa jest skomplikowana, ponieważ jest ona typu kopułkowego, więc nie da się do końca określić, gdzie jest ona skierowana.
System monitoringu znajduje się na obszarze całej galerii jak i w sklepie. Jest to powszechnie stosowana metoda, która monitoruje poczynania klientów. Niejednokrotnie zdarza się, że kamery przyłapują rabusiów na gorącym uczynku. Oprócz tego do każdego ubrania przyczepiony jest specjalny klips, którego zerwanie mechaniczne doprowadza do zalania odzieży ciężko zmywalną mazią. Najwidoczniej wszystkie te zabezpieczenia dla kierownictwa New Yorkera są niczym, skoro postanowili zamontować kamerę w przymierzalni.
Biuro Ochrony Konsumentów twierdzi, że takie zabiegi są niezgodne z prawem. Sytuacja jest inna jeżeli w kabinie znajduje się informacja o tym, że kamera rejestruje wszystko co się w niej dzieje. W rzeszowskim New Yorkerze takich danych nie ma. Co więc może zrobić konsument? Wnieść sprawę do sądu o odszkodowanie.
Przedstawiciele New Yorkera twierdzą, że kamera jest skierowana na sklep. Ma ona kontrolować co jest wnoszone i wynoszone z przymierzalni. Natomiast Kamila Derkowska z biura prasowego marki przyznaje, że kamera rejestruje to, co dzieje się wewnątrz kabiny. Utrzymuje jednak, że jej zasięg sięga co najwyżej do ramion osoby, która się w niej znajduje. Zapomina jednak, że w przymierzalni znajduje się przecież lustro, które odbija całą sylwetkę, a sama kabina jest na tyle duża, że klient może się w niej swobodnie przemieszczać. Ciężko więc uwierzyć, że zasięg kamery sięga do pewnego punktu. Nie zapominajmy także o tym, że każdy klient jest innego wzrostu?
Derkowska twierdzi też, że układ kamery został odpowiednio zmieniony, tak aby klienci mieli zapewnioną prywatność. Nie wiadomo jednak co to, tak dokładnie znaczy. Radzimy mimo wszystko rozejrzeć się przed wejściem do kabiny?