Po świętach wielkanocnych rozpoczyna się okres wesel. Organizatorzy przyjęć weselnych swój sezon zakończą dopiero końcem września. W tym okresie wiele par decyduje się na organizacje wystawnego przyjęcia, na które bardzo często są zmuszeni zaciągnąć długi. Czy rzeczywiście ten „najpiękniejszy dzień w życiu”  opiera się jedynie na wystawnej imprezie, na której nasza rodzina i sąsiedzi mają bawić się do białego rana, a para moda jest zmuszona latać w koło nich i zaspokajać wszystkie zachcianki gości. Czy nie powinien to być dzień, w którym to zakochani są ?rozpieszczani??

Obecnie na terenie Podkarpacia powstało wiele dworków weselnych, które swoimi atrakcjami próbują przyciągnąć do siebie klientów. Właściciele nie zważają na rosnący niż demograficzny, który powinien ich zaniepokoić i skłonić do przemyśleń, czy w najbliższym czasie znajda klientele. Na zachodzie kraju nie organizuje się wystawnych wesel. Tam przyjęci organizowane są w restauracjach, w których oprócz młodej pary mieści się ok 60 gości weselnych. Skromne przyjęcie tylko dla najbliższych jeszcze przez długi czas nie przyjmie się w naszym okręgu. Tutaj należy sprosić połowę rodziny, znajomych i sąsiadów tylko po to żeby zobaczyli jak wspaniały jest to dla nas dzień. Młodzi zmuszeni są do zaciągnięcia kredytów, które pokryją koszty pokazów barmańskich, szwedzkiego stołu, wjazdu płonącego świniaka na salę balową, czy też innych wymyślnych atrakcji, które sprawią że gościom na długo zapadnie w pamięć atrakcyjność przyjęcia na którym byli. Zastanówmy się jednak czy dzień ten jest dla gości czy dla młodej pary? Czy warto zaciągać kredyty, których nie będziemy wstanie pokryć z ?kopert?, które otrzymamy od przybyłych gości. Później zadłużona para młoda nie jest wstanie zapewnić sobie środków na godny start we wspólne życie. Zadłużenia sprawiają, że młodzi muszą mieszkać z rodzicami, a o podróży poślubnej mogą jedynie pomarzyć. Czy rzeczywiście gra jest warta świeczki?